Kobieta na pokładzie!
Bez wątpienia jest to najbardziej znany z żeglarskich przesądów. Każdy z nas, choćby oglądając film, słyszał, iż kobieta na pokładzie przynosi pecha. To ona sprowadza burze i sztormy, niszczy żagle, doprowadza do spotkania z piratami… Dlaczego jednak tak miałoby się stać? Co zmienia płeć osoby przebywającej na statku? Wyjaśnieniem tej legendy jest utożsamianie statku z kobietą. Kiedy więc na jego (a może jej?) pokład wprowadza się inną przedstawicielkę płci pięknej, statek może poczuć się zazdrosny i obrażony. A wtedy już o złe przygody nietrudno. Jednakże, roznegliżowana kobieca figura na dziobie to już zupełnie inna historia. Ona z kolei przynosi szczęście i prowadzi marynarzy przez morze, a jej nagość – zgodnie z podaniami - zawstydza rozszalałe morze i potwory, uspokaja je i odstrasza.
Dlaczego marynarze mieli papugi?
W dawnych czasach uważano, że obecność ptaków na statku (albo w jego pobliżu) przynosiła szczęście i wróżyła powodzenie w czasie podróży. Za szczęśliwy omen uważane były w szczególności jaskółki, gdyż wierzono, że dusze zmarłych marynarzy zamieszkiwały w tych ptakach. Jaskółki jednak trudno oswoić, a papugi – ja najbardziej można. Dlatego wielu marynarzy, by szczęście przyniesione na skrzydłach ptaka im dopisywało, posiadało tych kolorowych, skrzydlatych i niejednokrotnie rozgadanych towarzyszy.
Gdzie ten wiatr?
Wiatr, siła napędowa statku, która… czasem cichnie. Cisza na morzu to dla wielu jednostek w dawnych czasach prawdziwe przekleństwo, dlatego wymyślono wiele sposób na jego wywołanie, a każdy jest dziwniejszy od poprzednika. Wśród nich znalazło się między innymi drapanie masztu paznokciami, przybicie rybiej płetwy do bukszprytu lub… siarczyste przeklinanie, które miało zachęcić świętych do tego, by wywołali wiatr, który odepchnie od nich grzeszników.
Opłata dla bogów
Starożytni bogowie, jak wiadomo, bywali mściwi i zachłanni. Dlatego podczas budowy statku pod maszt wkładano monetę, która miała przynosić szczęście marynarzom. Jednocześnie, miała stanowić opłatę dla Charona, przewoźnika dusz, w razie zatonięcia statku z załogą, aby mogli spokojnie trafić do zaświatów. Natomiast zmarłym na morzu marynarzom monety wkładano do ust i kładziono na powiekach, również jako opłatę dla Charona, zgodnie z greckimi zwyczajami.
Z kolei przed wyruszeniem z portu do morza często wrzucano garść monet, by za szczęśliwą podróż wnieść opłatę dla rzymskiego boga Neptuna. Przychylność Pana Mórz gwarantowała pomysłem wiatry i spokoje wody, podczas gdy jego gniew mógł łatwo doprowadzić do katastrofy. Co wywoływało jego gniew? Przede wszystkim przypodobanie się innym bogom, na przykład podczas składania im ofiary na morzu. Co ciekawe, za ofiarę dla Prozerpiny uważano włosy i paznokcie, dlatego wystrzegano się obcinania ich podczas rejsu.
To oczywiście tylko kilka spośród wielu różnorodnych zwyczajów i przesądów, związanych z żeglugą. A wy o jakich słyszeliście?